wtorek, 14 kwietnia 2009

moje wielkie koreanskie sniadanie wielkanocne

W tym roku nie zapomnialam! :] Nawet pomalowalam jaja i wreczylam je znajomym w sobote po imprezie, czyli... w sumie w niedziele rano, gdy jedlismy sniadano. A bylo bulgogi, czyli miecho na slodko, i obowiazkowo micha ryzu i przystawki. Moje wynalazki na jajach zrobily furore, szczegolnie ten z pieciolinia na ktorej wyrysowalam nuty do "lulajze jezuniu". ^^ Ken to nawet zabral jedno jajo dla zony i potem ponoc robili temu jaju zdjecia. Ha ha!
[Uwielbiam tych ludzi z Volume, serio serio. W sumie to bylo takie nawet rodzinne sniadanko. Bardzo bardzo sie zblizylismy i przezywamy nawzajem rozne swoje historie, ze syn Kena powiadzial "mama" ze Minjon i Brad maja rocznice, ze Ray idzie do wojska.. a ja wyjade z Korei i dlugo nie bede wracac.... Eh. . Przez to ze Agata niedlugo wyjezdza to mi sie juz zaczyna zbierac na rekfleksje i chociaz mam jeszcze 3 miesiace tutaj, to juz mi smutno ze zostawie tu pewne osoby i nie wiadomo kiedy je znow zobacze...]
Ale o dyngusie zapomnialam ! Kurcze ! A byloby przezabawnie przedstawic ten zwyczaj Koreanczykom. ^^

1 komentarz:

Kasimodo pisze...

Zazdroszcze tego pysznego jedzenia jak cholera...ja bylam na Swieta w domu, w Brejdynach wiec tez niezla i smakowita wyzerka, ale za takie jedzenie koreanskie to bym sie dala teraz pokroic haha ! ! :P
gruss gott!