niedziela, 31 maja 2009

leniwa niedziela na hongdae z duszkiem

W piatek mialo miejsce wielkie otwarcie Volume. z ok. 3h opoznieniem. Zamiast o 9 impreza zaczela sie ok 12. ;] Ludzi bylo miliony, chmary cale, kosmos co sie dzialo... Zmiany w klubie niewielkie. Ceny troszke poszly w gore, pojawil sie energy drink (jakis taki rozowy, austriacki, nie pamietam jak sie nazywa, ale i tak zdaje sie nie dzialac tak jak typowy energy drink dzialac powinien, wiec oh well...) oraz smirnof ice, pozmieniali ustawienia stolikow i ogolny taki design, ale to w ogole niewazne bo najfajniejsze jest to co zrobili z laserami. Zapodaja z kazdej strony i we wszystkich kolorach teczy. ;] Bardzo fajnie to wyglada. Mozna sie pobawic normalnie w Britney Spears z teledysku toxic ktora sie wygina przez lasery.. albo jak kto woli w nikite. ;] Impreza i w piatek i w osbote byla niebywale intensywna. Ludzi straaaaasznie duzo. Za barem zabraklo szklanek o rozmiarze A, szklanek o rozmiarze B, kielonkow do tekili, w pewnym momencie to zabraklo i samej tekili... No najbardziej busy weekend ever. ^^
Fajnie bylo byc tam znowu w kazdym razie.
A dzis, obudzil mnie sms od kolegi Duszka, tego tego co ma tate jak Malysz... Co robie i zeby pojsc sobie na Hongdae bo jest ladna pogoda. No i rzeczywiscie slonko dawalo, piekna pogoda, wiec przywdzialam normalnie kiece i pojechalam na Hongdae. Usiedlismy sobie na betonowych schodach przy wielkim piaskowym boisku do nogi, Duszek popijal pifko, ja popilalam kawusie i sobie dyskutowalismy wystawiajac buzie na slonce. (zapomnialam jednakze ze umalowalam sie w Korei zakupinym fluidem, wiec z tego slonca i tak nic nie bedzie, bo koreanski fluid ma w sobie krem przeciwsloneczny, lol).
A potem w ramach naszej takiej Hongdae tradycji poszlismy na fast fooda do Burger Kinga.

poniedziałek, 25 maja 2009

sobota, 23 maja 2009

pomidor

poznajcie voodoo i joe`a

Poznalismy sie rok temu. Joe pracuje na univerku wiec czasami wpadamy na siebie ja w drodze na zajecia, Joe w drodze do pracy, ubrany w garnitur i zwykle mam z niego wtedy ogromna polewke. No i raz Joe zadzwonil i mowi ze Voodoo przyjezdza na nasza wioske Lede i ze impreza. Jakze moglam odmowic, zwlaszcza ze byla sroda, jutro do szkoly, Voodoo nie widzialam od sierpnia, byla piekna pogoda, ja mialam katar... No wszystko mowilo ze impreza z nimi tego wieczora to jest to! ^^
Zaczelo sie kulturalnie, drinki w fajnej miejscowce na Lede. 싼바바라. Polecam. Taki normalnie klub z DJem. W tej uliczce na prawo od szkoly, tam gdzie adziumma z pysznymi lopylami.
W kazdym razie po drinkach poszlismy do Adziuma`s Place. Niektorzy wolaja na to miejsce poprostu kibel. ;] Klimat jak w piwnicy, sciany pomazane, lapki sie wyciera w papier toaletowy ktory wisi na haku, pije sie oczywiscie soju, do upadlego... wcina sie koreanskie domowe jedzono. Czyli zwyczajnie jajecznice z keczupem albo kurze lapki... (Wlasnie sie tu zastanawiam jak mi smakuja.. byly, no coz.. chrupkie, rowniez ostre, ale jednak przede wszystkim chrupkie! W kazdym razie zjadliwe.)
Cian! (no to zdrowie!)
A wczoraj byl piatek i zamiast pojsc gdzies na impreze, kupilam sobie 1,5 litra aloesu, wskoczylam do wyra i zapodalam sobie Streetcar Named Desire z Marlonem. I to bylo dobre. Bo Marlon jest dobry i ma bardzo dobrych gabarytow klate^^.
Pozdro600!

niedziela, 17 maja 2009

dlugi weekend w m2

Nadal remontuja Volume wiec niezdrowo czesto okupuje m2. Tutaj na czwartkowej imprezie pozuje Duszkowi prze klubem.
Duszek, czyli Andreas Duschek. Kolega niemiec z Frankfurtu. Poznalismy sie oczywiscie w Volume i w wolnych chwilach zwiedzamy razem inne miejscowki. Bardzo fajny chlopak. Jego tata w latach 70 skakal na nartach jak Malysz^^.
Obczajcie bloga Duszka --> http://andreasduschek.com/blog/

piątek, 15 maja 2009

Polecam.

W ramach oswajania sie z pieknym brzmieniem jezyka niemieckiego obejrzalam sobie dzisiaj film niemiecki. I polecam. Bo fajny.
Die Fetten Jahre Sind Vorbei
aka The Edukators

http://www.imdb.com/title/tt0408777/

Radiohead 2009

Ah, no i bilet na sierpniowy koncert Radiohead na cytedali tez nabylam. ^^
Ktos z was sie wybiera ?

środa, 13 maja 2009

Tajlandia 2009

Nabylam wlasnie bilet. Jest dosc szalony, przez Tajpej z przesiadka w Hong Kongu. ^^
Lece do Phuketu 8 lipca. Wracam do Seulu 4 sieprnia.

nowy sezon

niedziela, 10 maja 2009

makoli na hongde w norito ^^

Poznajcie dziadka makoli. Makoli to taki koreanski alkohol ktory Zosia lubi bardzo. Wyglada jak rozwodnione mleko, smakuje... hm.. kwasne jest. I wlasnie na Hongdae (imprezowa dzielnica, to tam jest m2!!, jest rowniez Akademia Sztuk Pieknych, wiec roi sie od dziwnie ubranych artystow, pchlich targow, sklepow z recznie robionymi ubraniami, galerii sztuki ...etc.. ), wlasnie tam na Hongdae, pan dziadek od makoli jest dosc znany. Po pierwsze, jest wariatem. ;] A po drugie pcha ten swoj wozek po calym Hongdae, drze pape i to jego makoli jest wyjatkowo smaczne i dosc tanie. Tak wiec picie makoli na hongdae w norito (park naprzeciwko szkoly, gdzie zbiera sie mlodziez, jak ktos chce powalic w beben to sobie w niego wali tam, jam session non stop, rozne dziwne wystepy, kazdy kto pragnie z jakiegokolwiek powodu widowni, znajdzie ja wlasnie w norito.).. wiec to picie makoli na hongdae w norito, jest rzecza bardzo przyjemna, zwlaszcza teraz kiedy wiosenne noce sa mile i cieple. ;]

P.S. Dostalam sie na erasmusa ! Pierwszy semestr trzeciego roku spedze na Freie Universität w Berlinie. Ciesze sie bo... to blisko do domu^^.

nagrywamy plyte

Nie, testujemy GPieSa.
Fajosko bylo. Musielismy przeczytac 20 numerow telefonu i 20 imion i nazwisk. "jeszcze raz przeczytaj Maciej Dziadowiec" lol. ^^

w dzisiejszym odcinku programu SPELNIAMY MARZENIA witamy Agate...

Dzieki uprzejmosci Mindzion, Agata miala okazje przekonac sie ze pomimo ze zawsze marzyla o wykreceniu garka na kole, to okazuje sie ze nie jest jej to jednak przeznaczone.
Tak to sie zaczelo..
Tak bylo w trakcie..A jaki byl efekt koncowy.. moze powiem poprostu ze jakis tam byl.^^
Tez sobie pokrecilam, a jakze. No i powiem wam ze to wcale takie proste nie jest. Bylo duzo radochy, duzo gliny, we wlosach, na czole, na trampach do dzisiaj nosze pamiatki z tego fantastycznego poniedzialku. ;]
Pojawil sie rowniez JK (Just Kiddin, lol, aka moj kolega od sogetingu) i tez sobie pokrecil.A po garkach urzadzilismy sobie maly piknik z samgjopsalem, osmiorniczkami i makoli. Zauwazylam ze fotografuje ostatnio jedzenie. W ogole zaczelo krecic mnie jedzenie. Lol. ^^ Olaboga, moze jeszcze naucze sie gotowac. Swiat staje na glowie !!

sobota, 9 maja 2009

jejudo

Jeju to wyspa na poludniu, porownywana do Hawajow. Wylonila sie z morza przez wybuch wulkanu, ktory dumnie sobie jest na samym jej srodku. Halasan tak zwany. Oszczedzilysmy sobie zdobywanie tego szczytu gdyz wyprawa taka zajmuje caly bozy dzionek i trzeba wyruszyc o jakiejs zwariowanej godzinie. Jesli pojdzie sie za pozno to pan koreanczyk wartownik nie pozwoli w ogole wejsc na szlak. Takie buty. Kiedys Jeju bylo bardzo popularne wsrod par mlodych w kwestii podrozy poslubnych, dlatego tez na Jeju pelno jest wszelkiego rodzaju parkow z penisami, muzeow sexu, parkow erosa i tym podobnych. Co by sie mogli nowozency troche podedukowac jak to wyglada w zasadzie ten penis lub ta vagina, co to ma i co sie z tym robi...
Ale nie tylko z penisow Jeju slynie... sa tu tez pomarancze, ktorymi cala Korea sie zajada. Najpyszniejsze pomarancze tylko z Jeju. Rzeczywiscie sa wyborne. Rosna absolutnie wszedzie. Tak jak w Pamiatkowie mija sie ogromny sad z jablkami to na Jeju na prawo i lewo POMARANCZE. Czasem spadnie jedna taka na ziemie i wtedy pojawiamy sie my i te pomarancze sobie wsuwamy. Po co kupowac w sklepie czy od adziumy skoro one nam same pod nogi spadaja. ;]Nasz wpolny miodowy pobyt na Jeju rozpoczelysmy od romantycznej kolacji przy koreanskim piwie cass ktorego nie polecam i szabu szabu. Szabu szabu jest fajne, smaczne i ma w sobie male osmiorniczki. Zdaje sie ze jest to danie japonskie, ale pewna nie jestem. Cienkie kawalki mieska wrzucone do wrzatku po prostu, wraz z salata, czy jakims innym zielonym czyms, wspomnianymi wczesniej osmiorniczkami i grzybami, ktore w niczym naszych polskich grzybow nie przypominaja. Wygladaja jak grzybki halucynogenne... W sumie to nigdy haluzynogennych grzybkow nie widzialam, ale zawsze je sobie wlasnie tak wyobrazalam. Takie dluuugie i biale.. W kazdym razie szabu szabu jestr bardzo smaczne. Polecam!
Kilka ladnych landszaftow.Na skalnym wybrzezu siedza koreanskie adziumy i sprzedaja... no wlasnie co to w zasadzie jest to co one sprzedaja to nie wiem. Ale nie omieszkalam sprobowac.To po lewej stronie sobie zjadlam... Twarde bylo cholerstwo. Nie wiem jak smakowalo, za bardzo skupilam sie na tym zeby to dobrze pogryzc...Troszke mi to losta przypominalo..Po romantycznym spacerze postanowilysmy do tego seksu sie przejsc, ale srednio wiedzialysmy jak tam trafic. Kazdy pokazywal nam inny kierunek, wiec poszlysmy poprostu sobie droda, jej poboczem i tak zaczela sie nasza autostopowa przygoda na Jeju. "Prosze pana, chcemy TU "(i tutaj pojawia sie nasza mapa) Tak. zdecydowanie autostop to na Jeju najlepszy srodek lokomocji. Raz podrzucili nas pomaranczowi farmerzy, pan farmer z zona farmerka i obdarowali nas owocami. A innym razem pan ktory sam podrozowal po Jeju, wiec sie do niego przylaczylysmy. Zabral nas nawet na jedzono. Skasumowalismy mieso ze slynnej jejudowskiej czarnej swini. Czarna... bo kiedys jak nie bylo pieniazkow, byla bieda i nedza to te swinie karmiono kalem.. okazalo sie za takie swinie sa bardzo smaczne, wiec tak juz zostalo. ;]Testujemy samowyzwalacz...Moje nowe meble ogrodowe.Strefy erogenne kobiety.I mezczyzny..Pierwsza podpaska?Po seksie spotkalysmy owego pana od obiadu z czarnej swini. I wraz z nim odwiedzilismy rozne inne ladne miejsca.A potem zrobilo sie ciemno, wiec pan od obiadu z czarnej swini podwiozl nas do motelu i zapadlysmy w blogi sen. Tak minal dzien pierwszy na Jeju.Pan od obiadku z czarnej swini, mial oczywiscie imie... Ale poniewaz w Korei imion jako tako sie nie uzywa, a juz napewno nie do osob starszych, i ze imie to do super latwych nie nalezalo to je zwyczajnie zapomnialam. :/
Dzien drugi rozpoczal sie podroza autobusowa w trakcie ktorej poznalysmy chlopaka z Ulsanu -Techjona, ktory pozostal z nami do konca dnia! ;]Nie opowiedzialam wam jeszcze o Harubangach. Te te wielkie kamienne ludki. Sa wszedzie (jak pomarancze) i strzega wyspy. Nikt nie wie skad sie wziely... wooo^^. Tak jak te stworki na wyspie wielkanocnej. Najczestrza pamiatka przywozona z Jeju, obok skrzynki pomaranczy jest maly Harubang wyrzezbiony w lawie. A jeszcze tak przy okazji jejudowskich newsow... jest takie powiedzenie ze Jeju to wyspa gdzie sa 3 rzeczy. Wiatr (zgadza sie), kamienie (tez) i kobiety (lol, bo wszyscy mezczyzni poplyneli gdzies na wielka zegluge i wpadaja tylko od czasu do czasu.).
Techjon namowil nas na wspinaczke na krater. Agata umierala a ja udawalam twarda, ze o taka jestem wysportowana, nic sie nie mecze i uwielbiam wchodzenie pod gorke. W kazdym razie warto bylo. Ladny duzy krater^^.
Hana, dul, set -Kimchi! Techjon fotografuje 4 adziossich na tle gory. Bo orzezwiajacej wspinaczce udalismy sie do zatoki gdzie znajduje sie hmmm... klub kobiet nurkow. Starsze panie, w wieku takim hm.. 60-70 wbijaja sie w pianki, zakladaja no nosy maski, przywdziewaja ciezarki i ida na lowy! Maja ze soba mala siec i pakuja do niej co tam ciekawego i smacznego znajda. Odbywa sie to przy akompaniamencie tradycyjnego koreanskiego babciowego wycia i wszyscy sie ciesza.A w tle babcie lowia.Dodam ze zlowione przez babcie smakolyki mozna odrazu skosztowac w pobliskiej restauracji^^. Niestety Agata nie lubi owocow morza i wszelkich innych osmiornic wiec ta atrakcja mnie ominela...Reszta dnia uplynela nam na swobodnym spacerowaniu wzdloz wybrzeza. Na zbieraniu muszelek, gapieniu sie na latarnie morska i takich takich. Przy tejze to wlasnie latarni mialo miejsce fajne spotkanie. Z naprzeciwka nadchodzila grupa 3 albo 4 juz nie pamietam, w kazdym razie bialych panow. Bialy w Korei jak spotka drugiego bialego w Korei to zawsze nadstawia ucha co by rozpoznac czy to jest niestety Amerykanin czy tez nie. Jakiesz bylo moje zdumienie kiedy pierwsze co uslyszalam to "... pierwszy polski hymn gejowski, hyhyhy! ^^". No jedz sobie na Jeju a spotkasz gejow z Polski, malo tego, z Poznania !! :D Po wymienieniu serdecznosci i kupy smiechu, kazdy udal sie w swoja strone. Techjon nie bardzo skumal co sie wlasnie wydarzylo a my jeszcze przez dobra godzine nie moglysmy przestac sie smiac same do sobie z tego wszystkiego.I tak bylo na Jeju. Piekno bylo. Troszke szkoda ze zabraklo mi jednego dnia na zanurkowanie i ujrzenie delfina, oraz kolejnego na lot paralotnia. Ale i tak bylo super. W sumie nie ze jakas olaboga rewelacja, do Tajlandii to sie oczywiscie nie umywa, ale jesli jest sie w Korei, ma pare wolnych dni to jak najbardziej. Zwlaszcza tak teraz, bo bileciki sa dosc tanie. W dwie strony zaplacilysmy ok 250 zl. Wiec dosc bombowo.^^