czwartek, 30 lipca 2009

wyrwane z dialogu z polchinczykiem poltajem o niebieskich wlosach nurkiem, gdzies na plazy na koh lancie..

z.-Wiesz jaki jest problem z tajskimi facetami?
t.-?
z.-Sa zbyt sliczni, no spojrz na niego jaki kurdziu mac ladny.

t.-A wiesz jaki jest problem z tajskimi dziewczetami?
z.-?
t.-Wszystke te ladne to faceci.

poniedziałek, 27 lipca 2009

I got a thai tatoo...

W telegraficznym skrocie:
Phuket- Krabi. W Krabi nuda. Zakupilam pelno spodni tajskich rybackich, dla znajomkow co sobie pozamawiali, tylko ze kurdziu mac za akzdym razem jak juz nie mam ciuchow to przywdziewam jedne z tych dla znajomkow zakupione i okazuje sie ze bardzo mi sie podbaja i w ogole pasuja... wiec chyba bede musiala zorganizowac kolejne portkowe zakupy.
Krabi- Koh Lanta. Ludzie mowili mi zeby tam nie jechac bo tam nic nie ma. No i racja. Nic nie ma. A przedewsyztskim NIKOGO nie ma. Dostalam domek za ok.20zl za noc. Z basenem przed nosem. A w domku, TV, i ciepla woda!! Byczylam sie przed basenem, opalalam tylek (i wlasnie dzis ta cala opalenizna sobie poszla i nosze juz zupelnie nowa, swieza i bielusiena skore^^). Poznalam Jaimiego ktory na Koh Lancie nurkuje, to wiec sobie tez razem zanurkowalismy i wtedy wlasnie widzialam pierwszy raz zolwia!!
Koh Lanta- Koh Samui. Na Samui poznalam przypadkiem Jeffa, nauczyciela stolarstwa z USA. I wlasnie z Jeffem przed 2 dni sobie Samui na motorkach zwiedzalismy. Pierwszy dzien raczej skupilismy sie na miejskiej stronie wyspy. Dzien drugi minal nam w totalnej jungli. KOoosmos, tyle ze tak naprawde to jungla. Malpki, plantacje kokosow i inna takie dzikie atrakcje. Zofia pieknie dawala rade na swoim motorku, z gorki i podgorke. No ale z jednej gorki zjechalam bokiem. Chroniac wypozyczony motorek swoja lewa pieknie opalona lydka.. Motorek wyszedl z tego calo i to jest najwazniejsze! A lydka... no coz... [Na samui zafundoiwalam sobie rowniez taka ciekawa rozrywke. Pozwolilam sie zapakowac do wielkiej plastykowej kuli, nalano mi tam troszke wody a potem pchnieto mnie(ja w tej kuli)z gorki na pazurki..olaboga.^^]
Koh Samui- Koh Tao. Zainstalowalam sie w Taraporn bungalow, tuz nad Babaloo, dokladnie tam gdzie rok temu z Madziara i Mike'iem. Zaraz wskoczylam na lodke Big Bubble i zrobilam jednego nura... i widzialam dwie plaszczki!!:D I po tym jednym nurze dalam sobie spokoj na chwilunie. Bycze sie, lece w hamaku i czytam sobie ksiazke co noz lukajac na zatoke na ktora mam widok z mojego hamaka. [a ksiazke ktora czytam, w jezyku polskim, nabylam na wyspie tu wlasnie, o, no bo czemu nie]. Wczoraj wedrowalam sobie po okolicy, znalazlam bungalow Borysa, Niemca z ktorym nurkowalam, odkrylam fajna plaze, postanowilam poplywac i ... zarylam stopa w koral. I nosze oto wlasnie na prawej stopie piekna pamiatke po koralu. Bo ja tak lubie... na ciele zapisywac wspomnienia.

Krotko i na temat.
Dlaczego zawsze nalezy miec kask na lepku jak sie motorkiem zwiedza jungle?
-bo kokosy spadaja z nieba.
Dlaczego nalezy wsiadac na motor z lewej a nie z prawej?
-bo po prawej jest na ogol rozgrzana do granic wszelkeigo pojecia rura wydechowa, musniesz lydka i masz pamiatke na cale zycie. Tak zwany tajski tatuaz, wiekszosc ludzi co z Tajlandia miala do czynienia takowy nosi... zawsze w tym samym miejscu.. wewnetrzna strona prawej lydki..i zawsze o takim samym ksztalcie... w ksztalcie jaja.

niedziela, 12 lipca 2009

im a diver! (de-ja vu?)

Sluchajcie, sluchajcie... poszlam szukac tego sklepu nurkowego dla siebie i coz znalazlam...!
Znalazlam pana Piotra ! Wczoraj skonczylam z nim moj kurs advanced. Tak, tak, jestem juz nurek advanced, malo tego jutro zaczynam kurs na nurka ratownika. Jak juz to juz.
Kilka refleksji z mojego nurkowania:
Nie jestem juz panikujacym nurkiem. Wskoczylam do wody i bylo spoko. Zero stresu, zzuzywania 3 razy szybciej powietrza, spoko kokos.
Nigdy nie robcie kursu na Koh Tao! Jak Piotr zobaczyl co ja robie to sie za glowe chwycil i zapytal gdzie mnie tego naucyzli, na Koh Tao? Okazuje sie ze Koh Tao to tak sobie troszke w kulki leci z tym uczeniem.
Phuket pod woda jest pieeeeekny. Na Koh Tao (ktore nadal kocham i do ktorego nadal sie wybieram!!) oprocz wielorybiego rekina (ktory byl ogromniasty.. woooaaaa) to nie bylo nic! Tutaj pod woda jest tyle rzeczy ze nie wiadomo na co patrzec. Koooosmos. Tyle ze pod woda. Wczoraj spotkalismy trigger fisha. Takie duze, grube, z zebami.... co gryzie. Nie chcialo dac nam spokoju. Gryzla mnie w pletwy non stop, Piotra to udziabala w noge ze az mu spuchla!~ Musielismy przerwac nurkowanie, bo ona za nami do samej gory. Oddalala sie na chwilke, rozped i znowu do naszych pletw co by udziabac...
Robilismy wczoraj sobie fotki pod woda. Pokaze zaniedlugo.
Pora deszczowa jest, wiec ciagle pada. Ale spoko. Siedze na tarasie i ucze sie, robie sprawdziany wiedzy i takie takie. Przyjechal Jason z Chin. Mieszkal jakis czas na moim tarasie, ale deszcz go wystraszyl i spi teraz na jedynej wolnej przestrzeni bungalow w ktorym mieszkam ja. A godzinke temu przyjechal jeszcze Brandon z USA. Jest nas wiec zatem 4. Plus kot. I czasem wpada ojciec dzieci noszonych jeszcze w brzuchu kota. Jest wesolo.
Pozdro600!

środa, 8 lipca 2009

phuket dzien drugi

Czolem wszystkim! Jestem w Phukecie.
Przylecialam wczoraj tym moim szalonym polaczeniem. Seul-Tajpej, Tajpej-Hongkong, Hongkong-Phuket. Bylo to troszku upierdliwe, ale ale, trzy loty = trzy posilki ^^.
Zatrzymalam sie u Jordana. Amerykanina ktorego poznalam... w internecie. Mieszka sobie w Taj i .. no i mieszka sobie. Znalezienie jego chatki nie bylo zbyt latwe, bo mieszka kurcze w jungli, ale pewien mily tajski pan wsadzil mnie na swoj motorek i pomogl mi znalesc miejscowke Jordana. Zajemuje jego bangalow, Jordan mieszka w chatce obok. A pomiedzy nami na podworku mieszka sobie kot. Sasiedzi Tajowie. Jordan bardzo fajny chlopak. Pali cygara, mowi po tajsku, lubi chodzic boso i wierzy w boga. Poopowiadal mi co nie co o swoich podrozach po thai i dzieki temu kilka pozycji z mojej listy miejscowek do odwiedzenia zostalo skreslonych a kilka dodanych.
Pozyczyl mi rowniez swoj motocykl! On sam jezdzi na takim prawdziwym prawidzwym, glosnym okropnie. Raz z nim jechalam i bylam przerazona bo szybko, glosno, a Jordanowi jeszcze sie na pogawedki zebralo. W kazdym razie ja mam jakby taki skuter, ale nie automat, musze normlanie biegi zmieniac, a na poczatku go odpalic co jest kurcze najtrudniejsze, zwlaszcza w moich klapeczkach.
Wlasnie wsunelismy sniadanie, Jordan gdzies tam pojchal po swoje sprawunki, a ja zamierzam znalesc sobie jakis dive shop i jutro zaczac nurkowanie.
Pozdro600 z Phuketu!

poniedziałek, 6 lipca 2009

thai

Tajlandia to jedyny kraj w Azji poludniowo Wschodniej, ktory nigdy nie zostal skolonizowany przez Europejczykow. Slowo Thai znaczy "wolny", zatem Tajlandia to kraj ludzi wolnych.

Wyraz "farang" (cudzoziemiec) ma negatywny odcien znaczeniowy. Wywodzi sie z dawnych czasow - Tajowie okreslali tak Francuzow, ktorych wygnali ze swego kraju w XVII w.

lol.

sobota, 4 lipca 2009

a co tam u zofii tak w ogole?

Wczoraj pojechalam ze znajomymi na grila gdzies tam na wies. I wlasnie wrocilam. Jack, gril i Kibom.
Dzisiaj moja ostatnia szansa na wyjscie weekendowe przed wyjazdem do Tajlandii. Tak wiec przywdziewam kiece i polece. Tradycyjnie m2 i volume. (to juz chyba sie zrobilo okrutnie nudne, to zosia w m2 zosia w volume...eh). W srode Phuket! Zostalo mi nagle dziwnie malo czasu w Seulu. Oj.

impreza makoli z volume

Pierwszy raz mielismy okazje pobalowac razem. No bo to sroda byla, wiec volume zamkniete. Od prawej: Zero, Zosia, Hun, Dju i Ken. Wcinalismy tradycyjna koreanska pizze i pilismy makolli^^. Moj ulubiony koreanski alkohol.
Ken jest absolutnie fantastyczny. Najsmieszniejszy koreanczyk jakiego poznalam. Zongluje butelkami, szklankami, szejkerami, zawsze wyglupia sie za barem. A w volume zdaje sie ze to wlasnie od niego najwiecej zalezy. Taki bardzo wazny czlowiek incognito^^.
LeeAnn, nowa barmanka volume. Pol koreanka, pol hiszpanka, wychowana w USA. Jest baaardzo amerykanska. Oh my gooosh, Im so excited, Its sooo cutee! I tego typu teksty. Mam z niej polewke.
(na drugiem zdjeciu, po lewej stronie, plecami do widza siedzi pani nauczycielka z uede. przyszla tez na zabawe ze swoimi kumpelkami. przywitalysmy sie, ale ja nie wiedzialm skad ja znam.. dopiero musiala mi powiedziec, ze halo zofiu, ja jestem pania nauczycielka^^. postanowilismy szybko zmienic miejscowke!)Seul srodowa noca.
Pamietaj, zawsze upewnij sie 3 razy gdzie jest Ken zanim zdecydujesz poprawic sobie buta!
Miejscowka numer 2 byl jakis international bar. Wjechalo zatem swiatowe piwo. Polskiego nie bylo, ale bylo czeskie;]. "jak ty mozesz to pic Zosia!? fuuuuuj"^^
Po wypiciu trunkow Hun rzucil za glupia franc, jedzmy do naked! Naked to taki afterparty klub. Bardzo fajny, bardzo ciemny, bardzo transowy. Ken sie zmyl do domu, bo zona, bo syn.. A my w takse i do naked!
A w naked nie bylo nikogusko poza barmanem i djem! Haha, caly klub dla nas.
Hun i ja na parkiecie.
W oczekiwaniu na taksowke. Od lewej: Dju, Hun, jakis kolo -ponoc staly klient volume i ponoc znamy sie, ja i Zero.

pokoj mojego chlopaka^^

maseczka po koreansku.

czwartek, 2 lipca 2009

rozdzieramy szaty

Impreza pozegnalna Zovki. (z ktorej bedzie wiecej fotek potem)I pozegnanie Andiego Duszka. (ktory wlasnie podbija Tokio)

iran - korea

Zupelny spontan. Zadzownilam do Andiego - "chcesz?" - "chce!".
I poszlismy^^.
Czekalam na wiecej zdjec od Duszka, ale sie nie doczekalam, wiec bezczelnie przezucam to samo z jego bloga.Musze wam powiedziec ze straszna frajde mialam na tym meczu. Jaralam sie okrutnie, bo chociaz Korei to nie robilo czy wygra czy nie, to po tym pierwszym golu Iranu troche tak jakby zaczelam sie bardziej, mocniej, glosniej ... drzec. No bo Iran mialby wygrac z Korea...!? Oj nie. Nie moze byc. Tak wiec emocje byly fantastyczne. Male dzieciaki rzucaly w nas konfetii a male adziumy wciskaly nam suszone ryby i inne fantazyjne zakaski. A gdy Korea szczelila gola wszyscy zaczeli sie sciskac jak pojeb... Lol^^. Haha, i byl remis! Nanananana!
A po meczu kolejny spontan. Pojechalam na Hongdae do Saruuuuu, wchodze do nich a tam butelka tekili na stole. ^^ I tak jakos potem to sie skonczylo ze to Saru wychodzil w mojej koszulce pilkarskiej koreanskiej z wielgachnym "zovka" na plecach^^.
P.S. Nie mowilam wam, chociaz niektorzy z was i tak wiedza. W prima aprilis tez bylam na meczu. polnoc-poludnie. I musze przyznac ze nie bylo tak fajnie. Jakos fakt ze w Korei Polnocnej nie dzieje sie zbyt ciekawie sprawil ze bylam po ich stronie. No cos im sie w koncu od zycia nalezy, co nie? I szczelili bramke, ale z nieznanych mi przyczyn nie zostala ona zaliczona. Polityka.
P.S.2.Ktos chetny na RPA w lipcu 2010?