Czy ktoś z was w ogóle czyta podziękowania które zwykle są na końcu książki? Wierzcie mi lub nie, ale ja czytam. Wiadomo ze w większości przypadków są ona raczej małe ciekawe, wręcz mega nuda, ale uważam że są ważne i nie powinno się już ich sobie odpuszczać. W końcu po to zostały napisane abyśmy je przeczytali, prawda? Taka książka, referat, cokolwiek, mały (lub duży) sukces autora to nie tylko jego zasługa. Pomyślcie o tym jak wielu ludzi przyczynia się do naszych sukcesów..
Kiedyś ktoś mi powiedział cyt: „Zosia, Ty to ale masz fajne życie” Tekst ów był tekstem wieczoru i jeszcze do dziś sobie z niego żartujemy. ^^ No ale tak, nie raz słyszę jak to super ze podróżuję. Ze tak fajnie sobie potrafię to wszystko załatwić. I w ogolę. „Jak ty załatwiłaś sobie tego Erasmusa z Berlinie będąc w Korei!?”
Figa. Zosia jest jest jedna z większych życiowych ciamajd jakie znam. Malo z tego do czego doszła jest tylko jej własną zasługą. Zawsze polatana, mało zorganizowana, niezorientowana... do dziś nie wie jak nazywa się jej opiekun roku, czy pani dziekan...
Chciałabym podziękować za pomoc z realizacji moich małych sukcesów:
Boskiemu Michałowi za zdobycie kilka podpisów oraz złożenie moich papierów na Erasmusa, bo ja nie zdążyłam bo poleciałam do Korei.
Martynie z UAMu która jest również na Erasmusie w Berlinie na FU i już od kilku miesięcy cierpliwie odpowiadała na moje maile i dziwne pytania, bo ja nie wiedziałam co mam zrobić, gdzie z czym i do kogo i właśnie Martyna była tą osoba która mi cala te erasmusowasową biurokrację wytłumaczyła. A widziałam dziewczynę raz na oczy, w męskiej toalecie w jednym z berlińskich klubów, dwie polki wepchnęły się do męskiego kibelka, bo kolejka w damskich była zbyt długa. I kiedy jedna z nas czyniła toaletowa powinność postanowiłyśmy się w ogolę przedstawić. I tak oto pierwszy raz zobaczyłam Martynę. ;]
Mamie, za wiele rzeczy, ale głownie za znalezienie mi pokoju w którym teraz mieszkam. W ogolę za przyjazd ze mną do Berlina raz i drugi i duchowe wsparcie „Berlin nie taki straszny, zobaczysz”.
Tacie, za przytachanie mnie tutaj wraz z moimi klamotami.
Dziadowcom trzem: Maciejowi, za komputer. Piotrowi, za komputer!! I Kiko, za przywiezienie mi go tutaj do Berlina.
Szrederowi, za dyżury, dziekanaty, podpis nr1, podpis nr2, za przeniesienie przedmiotu wychowanie fizyczne na drugi semestr 3 roku !!
Mojej siostrze szanownej wow, za dyżur u „sympatycznego pana uszatka co przyklapnięte uszko ma” (Nowakowski), dziekanat i znoszenie „pani w czerwonym sweterku”, za podpis nr1, za podpis nr2, za przeniesienie różnic programowych na 3 rok. Za to ze mam wreszcie zaliczony 2 rok studiów! Ale przede wszystkim za to ze jest kiedy wszystko się wali. Ze wysłucha jak wyje i przeklinam do słuchawki, a na koniec mówi ze będzie si i nie mam się martwic, no i rzeczywiście parę dni później jest sms z Polski o treści „załatwione”. ;]
I wszystkim innym za to ze są, wysłuchają, pójdą do kina, na piwo, pożycza piątaka, nie obraza się jak zapomnę o ich urodzinach i sprawiają ze jest tak jak jest. Bo podoba mi się tak jak jest. Dzięki wszystkim!